poniedziałek, 10 marca 2014

Dzień dla włosów: maska Marion z octem malinowym

Kiedyś miałam ambitny plan pisania na blogu o moich urodowo-włowowych ekscesach. Zapał szybko minął i zaniedbałam tę tematykę, jednak postanowiłam, że wrócę do niej i tym razem bardziej się przyłożę! Zamierzam dodawać takiego posta przynajmniej raz w tygodniu, tym bardziej, że wiele z was prosiło mnie, bym napisała jak dbam o włosy. Uważam, że to nie jest temat na jednego posta, dlatego reanimuję tę serię.
Dotychczasowe posty, o olejowaniu i recenzję jednej z moich ulubionych masek możecie przeczytać tu: KLIK.

_________________________________________________________

Wczoraj nałożyłam na całą noc mój ulubiony olejek, Alterra Migdał i Papaja.

marion2

Rano, po zmyciu olejku użyłam maski 60 sekundowej z octem malinowym, firmy Marion. Po Spłukaniu maseczki włosy odsączyłam ręcznikiem z mikrofibry i wysuszyłam suszarką, w tym ostatnie 3 minuty suszyłam zimnym nawiewem, przeczesując je szczotką ze szczeciny - to mój zwykły sposób suszenia :)
marion1


Odżywkę Marion z octem malinowym kupiłam jako ciekawostkę. Sądzę, że ciężko jest dobrze określić działanie produktu - próbki. Chcę wam jednak napisać o moich spostrzeżeniach :)

Opakowanie: Saszetka z plastikowym otwarciem, zawiera dwie porcje produktu, więc po odłamaniu końcówki można kosmetyk zamknąć i odłożyć na następny raz. Pojemność 15ml, cena 2,90zł.
Konsystencja: Gęsta, typowa dla maski, trochę trudno ją wycisnąć z "tubki". Nie spływa z włosów i łatwo się rozprowadza.
Zapach: Nienachalny, owocowy. Nie pachnie sztucznie, ale nie jest to zapach świeżych malin ;)
Działanie: Maska ładnie wygładziła mi włosy, są po niej elastyczne i sypkie. Dodała im nieco blasku, ale za to pewnie odpowiedzialna jest także moja metoda suszenia. Zawiera trochę substancji nawilżających, zmiękczających włosy, oczywiście ocet z malin, ale także dość trwałe silikony, więc Ci, którzy ich unikają nie powinni stosować tej maski. Jeśli nie stronicie od silikonów i chcecie wypróbować czegoś co fajnie nabłyszczy i zakwasi włosy to polecam zakup tej saszetki. Myślę, że nadałaby się jako maska po farbowaniu z racji octu w składzie :) Ja dość często stosuję octowe płukanki i ta maska działa podobnie do nich.

Na koniec zdjęcia moich włosów po użyciu maski. Pierwsze w domu, drugie w pełnym słońcu :) ps. nie mam nic białego na włosach, to cekiny ze sweterka się przebijają i połyskują ;)

marion3

6 komentarzy:

  1. Olejek chętnie przetestuję ,wcześniej o nim nie słyszałam :)
    Świetny blog, fajnie ,że tu do ciebie trafiłam ,rozejrzałam się i zostaję na dłużej - obserwuję a Ciebie zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz przepiękne włosy, zadbane, widać że dobrze je pielegnujesz. Czekam na wpis pielęgnacyjny. O olejku z Altery słyszałam wiele. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od Alterry zaczęło się moje olejowanie. :) także bardzo go lubię. A tę odżywkę z Mariona też kiedyś miałam, ale ciężko cokolwiek o niej powiedzieć. Bardzo ładnie tu u Ciebie, będę częściej zaglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdjęcie włosów w pełnym słońcu jest rewelacyjne. :O przepiękny odcień. :)
    +obserwuję. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i jednocześnie informuję, że komentarze zawierające wulgaryzmy oraz te bezpośrednio mnie obrażające nie zostaną zaakceptowane. Odróżniaj krytykę od plucia jadem.