niedziela, 3 grudnia 2017

Co warto kupić na Aliexpress - stylizacja paznokci.

Regularnie, od około dwóch lat robię zakupy na chińskim portalu aukcyjnym Aliexpress. Wiem, że dla wielu osób wciąż jest to jakaś tajemnicza, niebezpieczna strona z chińskim badziewiem, ale może w tym poście uda mi się te właśnie osoby przekonać, że jest inaczej. Poza drobnymi gadżetami można tam zakupić też całkiem fajną i tanią elektornikę - ja mam smartfon z Ali i kosztował ok. 250 zł mniej, niż ten sam model, który byłby zakupiny w Polsce. Znajdziemy tam markowe ubrania - swoje sklepy mają tam Nike, Adidas itp, doskonałęj jakości ubrania i galanterię, ogólnie droższe i tańsze rzeczy - jak na naszym Allegro. Na Aliexpress znajdziemy jednak rzeczy, które o wielebardziej opłaca się kupić wprost z Chin, niż od polskiego pośrednika. Dzisiaj zebrałam dla was kilka rzeczy przydatnych w stylizacji paznokci hybrydowych.



Po pierwsze: lakiery hybrdowe. Można kupić je za kilka złotych (między 5 a 10), mamy do wyboru bardzo wiele marek, kolorów, wykończeń. Ja mam na razie trzy buleczki, z których jedna jest wprawdzie z innego sklepu, ale na Ali też można je dostać. Moje lakiery są dobrej jakości, mają doskonałą trwałość i dobre krycie. Ich ceny nie przekraczają 8 zł.



Po drugie: wszelkiego rodzaju pyłki, efekty lustra, kameleony. W Polsce kosztują nawet ponad 30 zł, a na Aliexpress najwięcej zapłaciłam ok 12 zł. Pozostałe to koszt rzędu 3-4 zł. Najlepsze pyłki na Ali ma sklep Born Pretty Store. Mają też swoją własną stronę, ale na Aliexpress produkty częściej są na wyprzedaży/przecenie. A propos przecen - lepiej kupować przez aplikację na smartfona, ponieważ zazwyczaj ceny są niższe niż na stronie. 




Po trzecie: narzędzia. Szczególnie polecam wam frezy. Ten biały do zdejmowania masy hybrydowej, w Polsce kosztuje ok 60-70zł, a na Ali ok 30 - 35 zł. Za dwa pozostałe, delikatne frezy do skórek zapłaciłąm po ok 5 zł. Bardzo polecanym narzędziem są też tęczowe cążki do skórek, znów ze sklepu BPS i ja to potwierdzam, są doskonałe. Bardzo ostre, świetnie spasowane i wyważone i ta cena - 12zł! Podczas gdy dobre cążki u nas kosztują minimum 50zł!





Po czwarte: akcesoria do nail stampingu. Czyli wszelkiego rodzaju płytki, jak i same stempelki. Płytki można zleźć już za 5-6 zł, a są naprawdę fajne, dobrze wycięte i łątwo zbierać z nich wzorki. Stempli jest prawdopodobnie ze sto rodzajów ;) dla każdego coś się znajdzie, a ich ceny są również bardzo atrakcyjne - od 3 zł.




Po piąte: lampa! Ja mam SUNUV 9CPlus Lampę led opłaca się kupić TYLKO na Aliexpress. Ja zapłąciłam za swoją lampę 36 wat ok. 80 zł. Posiada 18 żarówek led i timer na 30 oraz 60 sekund. Wszystkie warstwy hybrydy utwardzam po 30 sekund, ale tak naprawdę po 10 sekundach baza jest już utwardzona. Można wybrać sobie też lampę z wyświetlaczem, na której sekundy odliczają się w dół, co pomoże nam dokładnie odmierzyć czas, na przykład właśnie te 10 sekund na wysuszenie bazy. Porównując, w Semilac można kupić podobną lampę, ale tylko 24 watową i z 15 żarówkami. Moją lampę możecie kupić w sklepie producenta SUNUV, a kiedy są jakieś promocje, kosztuje nawet poniżej 50 zł :) Lampa utwardza też wszystkie żele.

Mam nadzieję, że trochę was przekonałam do zajrzenia na Aliexpress.com i sprawdzenia, czy przypadkiem nie znajdzie się tam rzecz, której potrzebujecie, a któej cena przekracza wasz budżet. Oczywiście zakupy z Chin mają swoje wady - największą z nich jest długi czas oczekiwania na przesyłkę. Jednak według mnie ten ogromy wybór asortymentu, sprzedawców oraz propozycji cenowych rekompensuje w pełni drobne niedogodności. Oczywiście gadzęty do stylizacji paznokci nie są jedynymi moimi zakupami na Ali, jak pisałąm wyżej, mam nawet stamtąd telefon, jak również maseczki do twarzy, skarpetki, gadżety do domu... Można tam znaleźć naprawdę wiele rzeczy (niektórzy mówią, że WSZYSTKO :D) Jeśli już kupujecie na Aliexpress, to napiszcie mi proszę, co jest waszym zakupowym celem? Może macie jakieś wpadki, które przecież zdarzają się przy zakupach online? Zakupowe hity? Napiszcie!

niedziela, 29 października 2017

Smile! | charakteryzacja na Halloween

Kiedy po raz pierwszy dodawałam post Halloween'owy - a było to już 5 lat temu - spodziewałam się głównie masy krytyki, a okazało się, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyliście!
Każdy z nas spotyka się z opiniami, że ta czy inna tradycja, to zachodnia naleciałość i nie powinno się jej podtrzymywać w Polsce. Co jednak ze świętem Dziadów, w które to nasi przodkowie przebierali się w zwierzęce skóry, strugali przerażające, drewniane maski i... ostro imprezowali nad grobami swoich zmarłych bliskich, gdzie syto jedli i bynajmniej, wódki za kołnierz nie wylewali? Ponad to, Halloween wywodzi się z Irlandii, która jest mocno katolickim krajem (mam oczywiście na myśli Republikę Irlandii) i tam celtyckie tradycje nie kłócą się z wiarą chrześcijańską.
Ja uważam, że nie ma co sobie odbierać powodów do małej imprezy, zwłaszcza, że sporo naszych świąt opiera się na powadze i zadumie. Na zadumę też przyjdzie pora, a tymczasem... uśmiech! ;)



Swoją charakteryzację wykonałam za  pomocą sztucznej skóry domowej roboty - czyli żelatyny z wodą - oraz cieni do powiek i pomadek. Sposób jest banalnie prosty, wystarczy puścić wodzę fantazji i możemy wykreować zerwaną twarz, poderżnięte gardło, wyrwany policzek czy właśnie chelsea smile. Do tego odrobina bordowego cienia pod oczy i creepy wygląd gotowy! Dorobiłam sobie też tematyczne paznokcie, wzorki malowałam ręcznie, oczywiście lakierami hybrydowymi. Na pozostałych paznokciach mam lakier z Dresslilly, ten magnetyczny. Udało mi się osiągnąć ciekawy efekt pasków, dzięki magnesowi na lodówkę :D

charakteryzacja - ja
zdjęcia - Mateusz :*
bluza - własność Mateusza :)
kot - właściciel mieszkania, dziękujemy za użyczenie na potrzeby zdjęć (i życia, by the way)
















wtorek, 17 października 2017

Zakopane Fashion Street | Wygodne kozaki za kolano


Dwa tygodnie temu udało mi się odwiedzić moje wymarzone Zakopane. Oczywiście, jednego dnia odbyłam niezapomnianą wycieczkę w Tatry, aby podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy, jednak spacerowania po Krupówkach też nie mogłam sobie odmówić. Przy tej okazji, wstąpiłam na tzw. Fashion Street, czyli boczną uliczkę, przy której znajduje się mnóstwo modnych sklepów z ubraniami. Mimo komercyjnego charakteru, wygląd tej miejscówki jest naprawdę inspirujący. Wykorzystałam to do zdjęć na bloga, w moich nowych kozakach z kolano ze sklepu verini.pl. Brakowało mi takich butów, ale do chodzenia na co dzień, bo na obcasie mam już dwie pary. Te są o wiele wygodniejsze, a jednak wciąż wyglądają super. W sklepie znajdziecie również ubrania i bieliznę, w tym biustonosze push-up w bardzo wielu rozmiarach – nawet trudno dostępnych. W dziale z bielizną dostać można również urocze koszule nocne, gorsety, body. Dla każdego coś miłego! Dostawa jest szybka i jakość butów jest po prostu świetna.
Jeśli chodzi o Zakopane, to planuję także pokazać wam kilka kadrów z wycieczki w góry, post pojawi się w najbliższych dniach, bądźcie czujni!

Zdjęcia: Mateusz :*

sobota, 7 października 2017

Nowości w kosmetyczce - dresslily.

Witajcie! :)

Dotarło do mnie zamówienie z Dresslily. Pokazywałam już wam jego zawartość na Instastory, a dzisiaj napiszę coś więcej na temat tych kosmetycznych nowości.

Z tego sklepu zamawiałam już 4 raz i jestem do tej pory bardzo zadowolona, jednak tym razem niestety nie zadbano odpowiednio o zapakowanie moich zakupów i paletka cieni nieco oberwała w transporcie. Oprócz tego nie mogę narzekać za bardzo na paletę, która przy takiej ilości kolorów kosztuje $10. Cienie są dobrze napigmentowane, kolory są piękne, ciemniejsze niż na zdjęciach i bardziej intensywne. Te brokatowo-foliowe dają super efekt i dobrze przyczepiają się do powieki. Osypują się nieco, więc będą dobre dla tych z was, które najpierw robią oko, a później resztę makijażu. Ogólnie polecam do wzbogacenia kolekcji cieni, nie wydając za dużo pieniędzy.








Zamówiłam też dwa zestawy pędzli rybek - jedne do konturowania, drugie do oczu (i ust, według mnie). Pędzelki są miękkie, zrobione z syntetycznego włosia, ale bardziej ładne, niż praktyczne. Chociaż ja już mam kilka ulubionych, które pomagają dobrze wyblendować cienie, właśnie dlatego, że są ekstremalnie miękkie.




Brakowało mi czerwonej szminki w płynie, z matowym wykończeniem, więc zamówiłam sobie tę z firmy Popfeel, razem z kredką do konturowania, którą wcześniej już miałam. Pomadka ma piękny kolor, nie prześwituje już po jednej cienkiej warstwie i zastyga na mocny mat, trzyma się dobrze, kiedy nie jemy nic tłustego ;) Kredkę bardzo lubię i będę do niej na pewno wracać. Nie robi plam, łatwo się rozciera i dobrze utrzymuje na skórze.



Od jakichś 4 lat robię sobie hybrydy, jednak nie mam imponującej kolekcji lakierów. Powoli przekonuję się do tych tanich, z chińskich stronek i zamówiłam sobie lakier z Elite99. Wybrałam taki z efektem kociego oka, magnetyczny. Po pomalowaniu drugiej warstwy, przed utwardzeniem, przykłada się na chwilę magnes, jakieś 1-2mm nad paznokciem. Opiłki znajdujące się w formule tworzą na płytce wzorki, efekt zależy od rodzaju magnesu - ja użyłam pierwszego lepszego, zdjętego z lodówki! Nawet be użycia magnesu lakier wygląda super, nie wiem tylko, czy jest trwały, bo nie nosiłam go jeszcze. Może macie taki i jesteście coś w stanie na jego temat powiedzieć?



Czekam na wasze komentarze i opinie, jeśli macie któreś z tych rzeczy!

sobota, 23 września 2017

Co nowego u mnie? Blogowanie po długiej przerwie

Przez całe lato blog pozostawał bez aktualizacji. Nigdy nie stawiałam go na pierwszym miejscu w moim życiu, jednak zazwyczaj znajdowałam czas na zrobienie zdjęć i napisanie posta, ponieważ dawało mi to dużo przyjemności. Jednak w ostatnich miesiącach, musiałam przyjemności odłożyć na bok i zająć się kilkoma poważniejszymi rzeczami... ale o tym za chwilę :) bo poza obowiązkami, byłam także zajęta innymi rzeczami.

Od początku roku bardzo wiele się wydarzyło, ale ostatnie 3-4 miesiące to już kompletna karuzela! Zacznę może od tego, że doszłam w końcu do wniosku, iż marzenia się spełnia, a nie snuje w nieskończoność. Idąc tym tropem, postanowiłam spełnić jedno ze swoich, dla niektórych pewnie będące drobnostką, dla innych bzdurą, a jeszcze dla innych...ich własnym marzeniem. Pojechałam, pierwszy raz w życiu, na Openera :) Bardzo chciałam znaleźć się na tym festiwalu, myślałam już  o tym od liceum, a do dzisiaj, gdy myślę, o tych wszystkich przepuszczonych koncertach to robi mi się słabo... Jednak taki wyjazd to (przynajmniej dla mnie) nie najłatwiejsza sprawa - wiąże się ze sporymi kosztami, wolnym czasem i podróżą pociągiem z całą górą maneli,  potrzebnych do - a jakże - nocowania pod namiotem. Jestem pewna, że gdyby nie mój chłopak, to nie wybrałabym się tam. Po prostu, jestem typem osoby, która potrzebuje opieki, silnego ramienia, a zarazem wesołego i pozytywnego  kompana do imprezy. Gdybym była tam z kimś innym, to jestem pewna, że byłabym zła, przerażona, w przemoczonym namiocie (a padało okrutnie) i bez chęci do zabawy. Dzięki odpowiedniemu towarzystwu okazało się, że było to jedno z największych pozytywnych przeżyć dla mnie i zabrałam ze sobą potężną dawkę energii i wspaniałych wspomnień. Znacznie mniej mam za to zdjęć, ale nie jest to dla mnie szczególnie istotne. 



Kiedy ja szykowałam już ostatni bagaż na Opka, moja młodsza siostra wykonywała o wiele ważniejsze (jeśli nie najważniejsze na świecie) zadanie. Nad ranem bowiem, w dzień mojego wyjazdu, przyszła na świat moja cudowna siostrzenica! Nie będę  ukrywać, że to również przyczyniło się do mojego zajebistego humoru na festiwalu ;) Ciocią zostałam po raz trzeci, ale Michalinka to pierwsza dziewczynka w naszej rodzinie - ma dwóch, starszych kuzynów. Oczywiście, że moi kuzynowie i kuzynki też mają wspaniałe maluchy, dla których również jestem ciocią, ale sami wiecie - dzieci waszego rodzeństwa są najważniejsze. Na razie nie planuję własnej rodziny, ale muszę przyznać, że takie obserwowanie sióstr - mam, to niezła szkoła życia! Cieszę się, że pewne ścieżki zostały już przetarte, bo wiem, że kiedy na mnie nadejdzie czas, to będę miała w siostrach dużo wsparcia :)



Niedawno udało się nam również wyremontować moją (a w przyszłości może "naszą") sypialnię. Do pełnego urządzenia jeszcze jej daleko, ale najważniejsze - czyli łóżko, już jest. Pokój powstawał od bardzo dawna, jednak największym naszym wrogiem był brak czasu. Tak naprawdę, palety skończyliśmy malować  już wiele miesięcy temu, jednak tryb naszej pracy skutecznie wstrzymywał prace remontowe. Wspólnymi, rodzinnymi siłami, udało nam się, dzięki  pomocy mojego brata i taty - nie ma to jak mieć wokół tylu ogarniętych budowlanie facetów, mam prawdziwe szczęście. 



Miałam powiedzieć coś jeszcze o niemiłych obowiązkach, no właśnie... 8 września obroniłam pracę i oficjalnie zostałam dyplomowanym bezpiecznikiem! Swoje plany uzyskania tytułu magistra zarzuciłam świadomie dawno temu, jednak w momencie, kiedy kończyło mi się absolutorium, coś zaczęło we mnie niepokojąco kiełkować. Spróbowałam więc, ale frustrowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłam wszystko jednak rzucić w cholerę. Na właściwy tor przywróciła mnie moja promotorka. To kobieta, której nie można odmówić, nie dlatego, że jest niemiła, czy zbyt stanowcza, ale jakoś tak po prostu... powiedzmy, że ma dar przekonania was do istnienia Świętego Mikołaja - bo tak mniej więcej wierzyłam w napisanie swojej pracy, a później jeszcze obronienie jej. Po jednej rozmowie wzięłam się w garść i udało się, jestem magistrem. I wiecie co?! Zupełnie nic ;) nie poczułam się lepsza, bardziej wartościowa, nie zaczęłam zarabiać kokosów... no po prostu nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu uważam, że za naszą wartością nie przemawiają dyplomy, pieniądze czy status społeczny, tylko to, jacy jesteśmy. 
Skoro jednak mowa o dyplomach, to powiem nieskromnie, że w 2017 zdobyłam ich trzy - zostałam również zawodową  kosmetyczką, co mam nadzieję, że dla odmiany przyniesie mi jakieś korzyści w przyszłości.

Do tej pory nie udało mi się uczcić moich małych-wielkich sukcesów, więc za tydzień wybieram się na małą, weekendową wycieczkę. Szykuję się też pomału na jeden z najważniejszych, również dla mnie dni - ślub mojej przyjaciółki! Takiej wiecie, pierwszej, z dzieciństwa, która zna mnie od (mojego) urodzenia. Musicie wiedzieć, że stresuję się razem z nią i razem z nią cieszę się bardzo na ten dzień, dosłownie nie mogę uwierzyć, ze to już, że jesteśmy dorosłe. Jeśli macie kogoś takiego w swoim życiu, to na pewno wiecie, o czym mówię. Przed zaślubinami czeka nas jeszcze ostatnia impreza w stanie panieńskim Ewy, może więc macie jakieś ciekawe linki, pomysły, dotyczące takiej imprezy? Chętnie zaczerpnę jakichś inspiracji, bo razem ze świadkową i pozostałymi uczestniczkami imprezy chcemy, żeby było naprawdę fajnie!



Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca tej przydługiej opowieści, którą chciałam się z wami podzielić. Blog to nadal moja odskocznia, przyjemność i pasja. Zamierzam w najbliższym czasie zmodyfikować nieco jego treści, liczę na to, że przypadną wam do gustu i będziecie tu zaglądać jeszcze częściej. Buziaki!

wtorek, 19 września 2017

Kosmetyczna wishlista z Dresslily

Sklep Dresslily znam już od dawna, co najmniej 6 razy zamawiałam stamtąd ubrania , kosmetyki lub dodatki. Dostaniecie tam właśnie zarówno ciuchy, takie jak bluzy, tuniki (tunic tops) buty, torebki, pędzle do makijażu lub nawet lakiery hybrydowe!

Ostatnio zauważyłam, że wiele dziewczyn na YouTube lub na blogach, chwali sobie piękne, kolorowe pędzle z chińskich sklepów. Sama zapragnęłam uposażyć swoją kosmetyczkę w takie pięknoty i właśnie zastanawiam się nad zamówieniem dokładnie takich:



Pędzle/brushes: here

Dodatkowo bardzo ciekawią mnie te większe i płaskie, do twarzy. Widziałam na Instagramie, że używa się ich do podkładu, bronzera, rozświetlacza lub pudru.  Chętnie bym je wypróbowała!



Pędzle/brushes2: here

W sklepie znalazłam też świetną paletkę cieni, która wygląda na odpowiednik (chyba) paletki z Huda Beauty, jednak cena jest o wieele niższa, oj kusi mnie ta paletka!



Cienie/eyeshadows: here

Kupujecie kosmetyki na chińskich stronach? Ja tak i to często! Jeszcze nigdy się nie zawiodłam, ani na produkcie, ani na akcesoriach do makijażu i mam sporą ochotę na parę nowości!! :)

sobota, 16 września 2017

Letni komplet

Przez całe wakacje blog pozostawał w uśpieniu. Porzuciłam go na chwilę, ponieważ zajmowałam się, teoretycznie, ważniejszą. Teraz, kiedy jestem już szczęśliwie oficjalnie panią magister, mam w końcu czas na przyjemności - bo pisanie bloga jest dla mnie właśnie przyjemnością. 
U schyłku lata chcę bardzo pokazać wam jeszcze mój letni hit - komplet z Shein. Poważnie, to dla mnie jeden z najlepszych zakupów ostatnich lat. Prezentuje się super, rozmiar jest idealny, materiał fajny jakościowo i nosząc go dostaję komplementów co nie miara! Zawsze myślałam, że w takim wdzianku wygląda się jak w piżamie, ale zdecydowanie zmieniłam zdanie. Wam też się podoba? Poza pięknym wyglądam, jest bardzo praktyczny - nie macie problemu jaki dół dopasować do góry i odwrotnie :D

two piece suit: shein.com 

niedziela, 18 czerwca 2017

Chabrowa bluzka "shoulder off"

Bardzo lubię ubrania typu "shoulder off", ale wkurza mnie to, że zazwyczaj po podniesieniu rąk cały dekolt wędruje w górę i zachodzi na ramiona. Wprawdzie widziałam w sieci triki, które pozwalają uniknąć takiego efektu, ale nie jestem do nich przekonana... W tej bluzce zostało to ciekawie rozwiązane, po prostu rękawy są doszyte jakby osobno i najpierw zakładamy na siebie bluzkę, a potem wkładamy ręce w rękawy. Nic się nie podnosi i nie traci efektu. Dodatkowym atutem tego ciucha jest jego krój - możemy śmiało pofolgować na letnich imprezach, a bluzka doskonale ukryje wszelkie nadmierne wybrzuszenia 😂 

Zdjęcia: Mateusz :*






piątek, 9 czerwca 2017

Stroje kąpielowe z Zaful

Bardzo się cieszę, że mogę wam tu pokazywać rzeczy ze sklepów internetowych, bo sama często szukam tzw realnych fotek poszczególnych ubrań. Zakupy w sieci są fajne, ale wiadomo, czasem można się naciąć na jakość. Kolejny raz się powtórzę, jeśli nie jesteście pewni - lepiej zamówić coś w sprawdzonym sklepie, niż na wielkim portalu aukcyjnym. Uważam, że lepiej dołożyć 5zł, a cieszyć się czymś, co jest świetnej jakości.

Niestety, tak jak podejrzewałam, stroje w rozmiarze M mają na mnie za duże góry :( Dokładnie chodzi o obwód, a  miseczki są nieco za małe...dlatego dwa z zamówionych kostiumów na pewno pójdą w świat, a z dwoma spróbuję coś zrobić - jakieś poprawki krawieckie mogą pomóc. Jeśli jesteście bardziej wymiarowe, to na pewno stroje będą na was pasować, ja mam dość sporą pupę, za to szczupłą górę (pod biustem jedynie 62cm) i spory biust (miseczka E lub F), dlatego trudno mi coś  dopasować.

Nie mniej jednak kostiumy są piękne, super uszyte, z porządnych materiałów. No i nie można nie wspomnieć, że kroje i kolory to ostatni krzyk mody, dlatego tym bardziej mi smutno, że nie wszystkie pasują.




 
Pełną kolekcję dostaniecie tu: KLIK
 
Przy okazji Zaful właśnie obchodzi 3 rocznicę powstania, więc na stronie jest sporo okazji, a na ich blogu: Zafulofficial właśnie trwa konkurs :) Jeśli będziecie chcieli wziąć udział, to zachęcam was do dopisania do komentarza mojego nicku "Lubieczern". Na pewno będzie więcej niż jeden zwycięzca!
 
 

wtorek, 23 maja 2017

III Jubileusz Zaful

Przychodzę dzisiaj do was z najfajniejszym rodzajem informacji - PROMOCJE. Rabaty. Zniżki. Wyprzedaaże! Kto nie reaguje niezdrowym pobudzeniem na te słowa? Ja mam chyba jakiś promo - radar, bo przyciągają mnie jedynie półki i wieszaki z czerwonymi metkami. 
Prawda jest taka, że w ciągu oststnich kilku lat odmieniło mi się kompletnie w głowie, jeśli chodzi o zakupy online. Kiedyś ich nienawidziłam, dzisiaj nie jestem fanką chodzenia po sklepach i przymierzania, a wolę właśnie coś sobie zamówić z dostawą do domu, więc jestem na bieżąco z promkami w sieci. Nie ukrywam też, że ze sklepem Zaful od jakiegoś czasu współpracuję więc jako jedna z pierwszych dostaję info o okazjach. Miło mi, że mogę się tym z wami podzielić. 

Z okazji trzecich urodzin, sklep przygotował sporo fajnych promocji:
  • darmowa dostawa dla wszystkich zamówień (normalnie trzeba zrobić zakupy za minimum 30$)
  • codziennie wyświetlać się będą banery promocyjne, na stronie głównej sklepu, dzięki którym od razu przejdziecie do stronek z przecenionymi rzeczami
  • w czasie trwania obchodów rocznicy, na stronie będą pojawiać się szybkie i łatwe zadania konkursowe, w których będzie można wygrać drobne nagrody
  • będzie dostępna strona "What is worth to buy" , czyli "Co warto nabyć" pełna zdjęć klientów oraz bloggerów, gdzie możecie sprawdzić, jak w rzeczywistości wyglądają ciuchy i dodatki, na które się czaicie
  • strefa rabatów - im większe zamówienia, tym większe zniżki
  • ubrania w cenach wręcz fabrycznych 
To nie koniec. Kupując jakąś sukienkę z TEJ STRONY i wpisując przy zapłacie kod ZafulChen dostaniecie dodatkowo zniżkę - niespodziankę. 
Start: 8 czerwca. 

http://www.zaful.com/promotion-buy2-save-extra-$5-special-505.html


Zaglądajcie na stronę Zaful.com i trzymajcie rękę na pulsie, bo codziennie będą się pojawiać nowe informacje o promocjach i konkursach. Jeśli chcecie też mieć szanse na wygranie bonów, zapraszam do dołączenia do twz. Z.me - to taki jakby Zafulowy Instagram, gdzie udostępnia się zdjęcia, np. zakupionych przedmiotów. Mnie się już udało zdobyć kupon na kilka $ :) 

Poniżej możecie zobaczyć kilka zdjęć ciuchów, które ja zamówiłam na Zaful.com, zapewniam was, że są naprawdę świetnej jakości i nie odbiegają od zdjęć na stronie.





To wciąż nie wszystko, co mam w szafie z tego sklepu. Idą właśnie do mnie przepiękne (!) stroje kąpielowe, o najmodniejszych krojach, które kosztowały po niecałe 40-50 zł za komplet.  Osobiście nie obawiam się zakupów w chińskich sklepach, jeszcze nie trafił mi się bubel, naprawdę nigdy! Jest to na pewno bardziej bezpieczne i pewne, niż kupowanie na popularnych portalach aukcyjnych z chin (lub w aplikacjach), gdzie nie zawsze trafimy na fajne ubranie. Kupujecie też w takich sklepach? 

piątek, 19 maja 2017

Nowości - stroje kąpielowe z instagrama

Nic na to nie poradzę - Instagram  made me buy it! Przynajmniej godzinę dziennie przeglądam fotki na insta, jadąc tramwajem, pociągiem, odpoczywając wieczorem. Z każdej strony atakują mnie zdjęcia fit babek, ze skórą koloru niemal hebanu, odziane w seksowne kostiumy kąpielowe. Ja mam na punkcie kostiumów lekkiego bzika, więc zrobiłam sobie ostatnio mały (wcale nie mały, bo to jeszcze nie koniec!) prezent i zamówiłam nieco dobroci. Jak się pewnie domyślacie, jako zwykła dziewczyna, a nie "modelka z instagrama" nie wyglądam w tych strojach tak marvelous, pewnie to dlatego, że nie mam sztucznych cycków i wytrenowanego brzucha, ale jakoś nie narzekam! Stroje są wykonane doskonale i wyglądają super. Polecam :)



Jeśli jesteście ciekawi, to kupiłam stroje tu: BORDOWY: KLIK   LIŚCIASTY:KLIK

W sklepie Sammydress znajdziecie też inne ciekawe ciuchy i gadżety, np bardzo modne ostatnio zabawki "spinnery". Testowaliście już taki bajer? Według mnie to jakiś nowoczesny odpowiednik jo-jo, którego nie byłam nigdy fanką, ale kto wie, może to coś fajnego? Sama chyba zamówię i wypróbuje :P

A tak a propos nęcących, instagramowych zdjęć ciuchów, to zajrzycie jeszcze TU, aaaalbo nie, jeśli wam forsa miła :D

wtorek, 2 maja 2017

Haul zakupowy

Ostatnio jestem mocno nakręcona na tiszerty. Szare, białe, kolorowe, z napisem, z przesłaniem lub wręcz przeciwnie. Zwykłe koszulki to bardzo trendowa część garderoby, co mnie cieszy, bo nie jestem fanką ani wymyślnych bluzek, ani koszul na tyle, żeby codziennie je nosić, ale tiszerty to moja rzecz! Nie omieszkałam uposażyć się w dwa nowe przy ostatnich zakupach. 


 Szara: TUTAJ Zielona: TUTAJ

Jestem też fanką ubrań w kratkę, szczególnie tę czarno-czerwoną. Bluzka z rękawem 3/4 wygląda bardzo ładnie, jej krój podkreśla sylwetkę i ma mój ulubiony rodzaj dekoltu - "V". Jest zrobiona z grubszej tkaniny, jakby wariacja na temat flanelowej koszuli.

W kratkę: TUTAJ

Kolejna mega modna rzecz - tym razem akcesorium - kolorowy pasek do torebki. Można kupić takie osobno i wymieniać w naszych ulubionych torebkach, ale ja zamówiłam całość. Forma worka świetnie prezentuje się z takimi etnicznymi wzorami.


Torebka: TUTAJ

Last but not least - mój najbardziej "szalony" zakup to bluza, która odsłania brzuch. Nie mam idealnej sylwetki, ale jestem ogólnie szczupła + lubię pokazywać moje tatuaże, więc myślę, że się  polubimy. Poza tym, nie ma już co przesadzać, sama zachwycam się pulchniejszymi pannami, które pokazują kawałek brzucha, więc nie będę wobec siebie taka krytyczna. Z resztą, tutaj na pewno znajdzie się wiele osób, które zrobią to za mnie, kiedy tylko w nią wskoczę, enjoy! 


Bluza: TUTAJ