środa, 22 kwietnia 2015

Dlaczego na diecie powinieneś zrezygnować z alkoholu?


A właściwie na diecie i przy treningach.

Rzadko pijam alkohol. Mówiąc rzadko, mam na myśli rzadko - jakieś 2-3 razu do roku. Nie żyję od piątku do piątku, wyczekując na wypad ze znajomymi do knajpy, w celu uraczenia się złotym trunkiem. Nawet jeśli wychodzę do baru, staram się pić coś bez procentów, a jeśli zdarzy mi się kupić piwo, to jedno. Nie otwieram puszeczki przed telewizorem, butelka wina wystarcza mi czasem na trzy miesiące... Jednak wszyscy wiemy, że czasem to się po prostu STANIE. Pofolgujemy. I co? Co na to nasz organizm, co z dietą, ćwiczeniami?


Alkohol jest kaloryczny

Każdy głupi to wie, a jak nie wie, to jest głupi. Butelka piwa ma 200 kalorii, kieliszek wódki - 140. Do tego kolorowe drineczki, słodka popitka i mamy zaspokojone zapotrzebowanie kaloryczne. Dwukrotnie. W ciągu czterech godzin. Nie wolno zapomnieć, że to tzw. puste kalorie, to znaczy, że oprócz tego, że dupa wam urośnie, to nic więcej nie uzyskacie, bo nie spożyjecie białka, wartościowych węgli, ani tłuszczów...

...ale tak poza oczywistymi oczywistościami, to z moich obserwacji wynika, że...

...alkohol wysysa siły życiowe.

Śmiejcie się, mówcie, ze wymyślam, dramatyzuję, ale wszyscy wiecie, że to prawda. Kiedy raz za dużo popijecie, nie jesteście w stanie wykonać najprostszych czynności, bez poczucia przemęczenia, a kiedy pijecie mało i często - jesteście przemęczeni permanentnie. Nie znam ani jednej osoby, która byłaby wysportowana, miała świetną sylwetkę i dobre zdrowie i nie stroniłaby od alkoholu. Często pytacie mnie na Fanpejdżu i na blogu, co jem, jak wygląda moja dieta, co ćwiczę i co polecam...

Otóż pozwólcie, że opowiem wam anegdotkę. W zeszłą sobotę i mnie się STAŁO. Poszłam na imprezę, wypiłam trochę. No, trochę za dużo, umówmy się. Standardowe zmęczenie towarzyszyło mi całą niedzielę i cały poniedziałek, a w poniedziałek chodzę na siłownię. Był to pierwszy raz, od kiedy trenuję, gdy myślałam tylko o jednym: niech to się już skończy! Chciałam wyrzucić sztangę przez okno, kopnąć oponę w kosmos, walnąć tym wszystkim, wyjść i nigdy nie wracać, bo nie miałam siły. Pięciokilowe hantelki ważyły dla mnie pięćdziesiąt kilo, bolała mnie głowa, kręgosłup i czułam, jakby wszystkie moje mięśnie wybrały się na urlop. Padałam. Więc na własnym (całe szczęście, JEDNORAZOWYM) błędzie uczę was: odrzućcie procenty, zjedzcie coś odżywczego i ruszcie tyłeczki. Nie zabierajcie sobie motywacji i energii na własne życzenie. To, ze jesteśmy młodzi i piękni nie oznacza, że naszym celem życiowym musi być co-weekendowe imprezowanie na "wspomagaczu". 

9 komentarzy:

  1. Taka jest prawda, kiedys imprezy zdarzaly mi sie czesto, teraz raczylam sie dosyc czesto jakims piwem lub winem, oczywiscie bedac na diecie i biegajac, zastanawialam sie dlaczego brak efektow, a odpowiedz jest prosta- alkohol jest winny

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko prawda, wszystko wiem niby. Jednak czasem ciężko wprowadzić to w życie niestety.. :( Przy zbliżających się majówkach tym ciężej będzie się oprzeć niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Święte słowa! Z Tym się zgodzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dokładnie tak samo jestem zwolennikiem tylko i wyłącznie okazjonalnej lampki wina/ jednego drinka czy jednego piwa raz na jakiś czas. Nie ma co przesadzać, szczęśliwsza jestem bez alkoholu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do końca sie zgodzę. Podawanie wartości kalorycznej alkoholu jest raczej zwodnicze, bo nie zmienia się on w tłuscz. Dlatego ten kieliszek wódki wpłynie mniej negatywnie na figurę niż piwo - bo ma więcej % Drinki, popitka i to co zjemy przy okazji - od tego rośnie nam dupsko.

    Nie jest też tak, że alkohol to tylko "puste kalorie". Takie piwo ma dużo witamin i minerałów. Wino dobrze działa na serce, zawiera antyoksydanty. Poza tym pozwala się nam odprężyć - działa pozytywnie na naszą psychikę.

    Tak że nie demonizowałabym alkoholu. Po prostu wszystko rozbija się o jakość (Amarena z Biedronki dobrze na nas nie wpłynie) i ilość (bo na kacu nie poćwiczy).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i jednocześnie informuję, że komentarze zawierające wulgaryzmy oraz te bezpośrednio mnie obrażające nie zostaną zaakceptowane. Odróżniaj krytykę od plucia jadem.