poniedziałek, 30 czerwca 2014

Hit the road

Dzisiaj jestem chodzącą reklamą samej siebie. Koszulkę i spodnie wykonałam (prawie) własnoręcznie. Razem z trampkami i ulubiona torebką (która pasuje do wszystkiego!), moje "projekty" tworzą luźną, codzienną całość :)
Jak wam się podoba?

Jeans, T-shirt - DIY | Shoes - Converse (similar here/podobne tutaj) | Handbag - Super Dodatki | Bracelet - Malvare

środa, 25 czerwca 2014

Jesień latem

Dzisiaj taka piękna pogoda, że zamiast letniej sukienki, jak na czerwiec przystało, lepiej ubrać bordowe rurki i wełniany kapelusz. To zestaw raczej na jesienne spacery, niż na letnie wyjście, ale nie narzekam - wolę chodzić ubrana na cebulkę niż smażyć się w słońcu jak cebula na patelni!

Jacket - H&M | Hat - Glitter | Shirt - C&A | T-shirt - F&F | Handbag - Vintage | Shoes - Converse (find here/znajdziesz tu) | Pants - Stradivarius | Bracelet - By Dziubeka

niedziela, 22 czerwca 2014

Czarne spodnie

Dacie wiarę, że do wczoraj w mojej szafie brakowało czarnych rurek?! Jakoś tak było nam nie po drodze... Wyprzedaże rozpoczęły się na dobre, więc postanowiłam trochę się porozglądać, nigdy nie wiadomo, kiedy ciuch zaklasyfikowany jako "tyle forsy za taką szmatkę!?" zmieni kategorię na "no, nawet się opłaca!", jednak jakoś nic nie przykuło mojej uwagi. Spodnie, które widzicie na zdjęciach, wisiały na wyprzedażowym wieszaku już od stycznia, podchodziłam do nich, jak pies do jeża - wiele razy, ale zawsze odwracałam się z tym lekceważącym "ee, nawet nie mierzę, po co mie to...". Wczoraj dla odmiany postanowiłam owe potrasy zaprosić na randkę, do przymierzalni, no bo skoro nic nie kupiłam, nic mi się nie spodobało, to "może sobie chociaż kupię te czarne rurki..." i tak ja i dziurawe spodnie zakochaliśmy się w sobie i będziemy żyć długo i szczęśliwie! W dodatku za 30zł, zamiast 129 - to na prawdę się opłacało! :P

Pants, Jacket - H&M | T-shirt - Monki | Handbag - Super Dodatki | Jewelry - By Dziubeka | Shoes - New Yorker (similar here/podobne tu) 



piątek, 20 czerwca 2014

Jak dbam o paznokcie

Przy okazji posta ze zdjęciami z Instagrama dostałam od was sporo komplementów dotyczących moich paznokci, kilka z was było ciekawych jak o nie dbam. Dzisiaj postanowiłam wam o tym trochę opowiedzieć :)
Przede wszystkim nie łykam żadnych suplementów. Za obecny wygląd moich paznokci odpowiedzialna jest odżywka i codzienna dieta, która jest bogata w wartościowe składniki. Jeśli jednak wasze paznokcie są bardzo kruche i łamliwe, polecam zamiast łykania kapsułek, popijanie siemienia lnianego. Dzięki takiej miesięcznej kuracji, podczas której wypijałam szklankę wywaru (razem z ziarenkami) stan moich paznokci i skórek znacznie się poprawił, siemię działa też dobrze na włosy i skórę, a także osłania żołądek i przewód pokarmowy. Wystarczy zalać dwie łyżki siemienia wrzątkiem, poczekać aż przestygnie, dodać ulubionego soku i wypić, na czczo :)

Jeśli chodzi o manicure, to swoich "metod" używam już od około roku i dobrze się sprawdzają :) Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej to zapraszam do dalszej części posta :)



Zawsze zmywam lakier bezacetonowym zmywaczem, który jest łagodny dla płytki i nie wysusza skórek. Ten z Biedronki w dodatku ładnie pachnie. Robię to bardzo dokładnie, żeby na paznokciu nie zostało ani trochę starego lakieru - w przeciwnym razie nowy manicure byłby nieestetyczny.




Następnie skracam paznokcie i nadaję im pożądany kształt. Podczas skracania używam ostrego pilnika, bo moja płytka jest dosyć twarda. Piłuję w różne strony, ale na koniec wygładzam krawędzie delikatniejszym pilnikiem, przesuwając nim tylko w jednym kierunku. Staram się to zrobić dokładnie, żeby paznokcie nie zahaczały się o nic i nie rozdwajały. Nigdy nie obcinam moich paznokci, ponieważ są zakrzywione i każda próba obcięcia ich nożyczkami lub cążkami skutkuje zmiażdżeniem i połamaniem się płytki.





W tym celu nie używam patyczków do odsuwania, ani cążek do wycinania. Skórki pokrywam grubą warstwą kremu, czekam ok 10 minut, aż "rozmiękną". Następnie wcieram krem w dłonie i przystępuję do dokładnego wypilingowania dłoni i paznokci, dzięki temu usuwam rozmiękłe skórki. Piling robię sama, z cukru, oleju (tym razem arachidowego) i soku z cytryny.



Mieszankę zmywam samą wodą i delikatnie osuszam dłonie. Następnie przez jakieś 10 minut pozwalam moim paznokciom "odetchnąć" i wchłonąć resztę oleju z pilingu. Później dokładnie myję ręce wodą z mydłem, aby je odtłuścić i móc przejść do malowania paznokci.




Jako bazę stosuję odżywkę Eveline 8w1. Na mnie działa doskonale, moje paznokcie są dzięki niej twarde, elastyczne, rosną bardzo szybko i nie łamią się. Niestety, nie jest to produkt dla wszystkich, bo może wywołać reakcje uczuleniowe ze względu na zawarty w niej formaldehyd. Czytałam o wielu takich przypadkach, natomiast osobiście sprawdzałam składy wielu popularnych odżywek i każda z nich zawierała wspomnianą substancję, zatem nie wiem, co polecić wam w zamian. 
Tym razem pomalowałam paznokcie transparentną bielą ColoRama z Maybelline, lakier ten daje bardzo ładny efekt. Gdy go noszę wiele osób pyta, czy to moje naturalne paznokcie, czy może sztuczne, nie wiem czy to dobrze, ale przeważnie dodają "takie ładne, jak sztuczne", więc chyba tak ;)
Maluję dwie cieniutkie warstwy, a kiedy lakier wyschnie nakładam jedną warstwę bezbarwnego lakieru z Miss Sporty - jako top coat. U mnie sprawdza się super, lakier trzyma mi się bez odprysków przez tydzień i dotyczy to różnych lakierów z rożnych firm. Chętnie jeszcze wypróbuję top coat Seche Vite, już przymierzam się do zamówienia go ;)

Jeśli zależy mi na tym, aby przyspieszyć wysychanie lakieru, stosuję osuszacz z firmy FM. Nie jest ideałem, ale troszkę pomaga. Według producenta należy nim spryskać paznokcie i odczekać ok minutę do wyparowania, co nie następuje, gdyż preparat jest tłusty, ale po ok 10 - 15 minutach w miarę się wchłania i wtedy też lakier jest niemalże zupełnie suchy.




Na koniec nakładam krem do rąk i voila!





niedziela, 15 czerwca 2014

Jak zostałam projektantką mody...

Kupiłam w lumpeksie spodnie, pocięłam je i poszarpałam, obcięłam nogawki. Dupa, a nie projektowanie? Niby dlaczego?

Ostatnimi czasy, projektowanie mody w Polsce trochę mnie rozczarowuje. Okazuje się bowiem, że nawet wielkie nazwiska wypuszczają spod swoich igieł przeważnie ubrania, które można z powodzeniem nabyć w co drugim sklepie. Wszędzie mamy "młodych polskich projektantów". I tak serwują nam proste, albo rozkloszowane sukienki, uszyte z eko-bawełny, megamodne tiszerty z tkaniny "taj daj", tu i ówdzie jakiś nadruk, nieco tiulu i bach! 300zł poproszę! Wszystko to niby ładne i modne, chętnie bym nosiła, jednak wydanie trzystu pięćdziesięciu złotych na koszulkę od młodego (duchem), najpopularniejszego strit łerowego projektanta... to po prostu nie na moją kieszeń (nie chcę pisać, że to głupie, bo to indywidualna sprawa, co kto nosi). Trochę mnie zatem przytłacza fakt, że metki są w naszym życiu takie ważne, w końcu sami możemy "zaprojektować" i wykonać jakiś unikatowy ciuch, za ułamek tej kwoty, a od Projektantów można by wymagać nieco większej finezji i zaangażowania.

Pants - DIY(similar here/podobne tutaj) | T-shirt - NY | Jacket, necklace - H&M | Shoes - Bershka | Handbag - Super Dodatki

wtorek, 10 czerwca 2014

Mydło Aleppo - przełom w pielęgnacji




Mydła Aleppo używam już od około trzech miesięcy. Po tym czasie jestem w stanie opisać wam rzetelnie jego działanie na mojej skórze. Jest to produkt, który zrewolucjonizował moją pielęgnację, absolutny Kosmetyk Wszech Czasów! Zacznijmy jednak od początku...

Co to jest mydło Aleppo?

Jest to mydło, wytwarzane tradycyjnymi metodami, w Alep, w Syrii. Produkuje się je z oliwy z oliwek i olejku laurowego w różnych proporcjach: 5% olejku laurowego, 25% olejku i 40%. Najbardziej lecznicze jest oczywiście mydło z największym stężeniem  olejku laurowego, moja kostka ma 25%. Mydło to nie zawiera konserwantów, substancji zapachowych ani barwników. Po wyprodukowaniu dojrzewa w specjalnych piwnicach, niczym wino. Na zewnątrz jest beżowo-szare, a w środku zielone. Im zieleń ciemniejsza, tym dłużej leżakowała nasza kostka. Mydeł Aleppo używa się przy wspomaganiu leczenia egzemy, łuszczycy, trądziku i wielu innych chorób skóry. Za lecznicze działanie odpowiedzialny jest olejek laurowy. 


Jak je stosować?

Ja stosuję mydło przede wszystkim na twarz. Dużą kostkę kroje na mniejsze kawałki, które przechowuję na otwartej mydelniczce, żeby mogły wyschnąć po użyciu. Mydło dobrze się pieni, więc po prostu "produkuję" trochę piany i myję nią buzię, na koniec wieczornego oczyszczania, po zmyciu makijażu. Czasem zostawiam je na kilka minut (2-3), jako maskę. Można też stosować je na zakończenie OCM. Po umyciu twarzy mydłem należy jeszcze przetrzeć ją tonikiem/wywarem/płynem micelarnym w celu przywrócenia właściwego ph, gdyż mydło ma ph zasadowe,a skóra lekko kwaśne. Musimy także pamiętać o właściwym nawilżeniu, gdyż Aleppo, jak każde mydło, powoduje lekkie przesuszenie naskórka.

Czy to działa?

Tak! Mydło Aleppo dokonało totalnej rewolucji na mojej twarzy :) Dzięki niemu pozbyłam się nieestetycznych zaskórników, moja cera znacznie się wygładziła i jest po prostu ładniejsza. Kiedy zrobi mi się na buzi jakaś  przykra niespodzianka, nakładam na nią trochę mydełka, zostawiam tak na 10 minut, następnie zmywam, a następnego dnia zmiana jest o wiele mniejsza i wyraźnie widać, że się goi.
Używanie tego produktu jest proste, nie trzeba się z niczym mazać i męczyć. Skąd wiem, że wszystkie cuda, które zdarzyły mi się na twarzy są jego zasługą? Poza wprowadzeniem Aleppo nie zmieniłam pielęgnacji, a wypryski i tak znikają :) Jakiś miesiąc temu zmieniłam też krem na dzień, na bardziej naturalny, bez parabenów, co moim zdaniem tylko wspomaga efekt jaki daje mydło, ponieważ nie zatyka dodatkowo porów. Następnym razem na pewno zakupię wersję z 40% zawartością olejku, chociaż pani w mydlarni przestrzegała, aby zaczynać od 5%, ja wcale nie żałuję zakupu 25% mydła.
Na dowód moich słów załączam wam moje zdjęcia. Pierwsze zostało zrobione we wrześniu i tak mniej więcej moja skóra prezentowała się do marca. Drugie zdjęcie zostało zrobione w maju, na każdym z nich mam pełny makijaż i nie są w żaden sposób retuszowane. Różnica jest widoczna gołym okiem ;)


Podsumowując, gorąco polecam oryginalne mydło Aleppo wszystkim, którzy borykają się z niedoskonałościami skóry. Myślę, że osoby chore na łuszczycę czy ŁZS też powinny je wypróbować, być może stanie się remedium na wasze problemy skórne?
Może już znacie Aleppo? Jak działa na was? Koniecznie napiszcie!